Pawel12

Blog użytkownika Pawel12

Historia moja i moich podopiecznych
1


Witam wszystkich bardzo zainteresowanych i tych mniej.

Opowiem Wam moją historię związaną z pszczołami,

Początki mojej przygody z pszczołami sięgają 2007 roku, kiedy to jako 10-latek pomagałem dziadkowi i ojcu w miodobraniu. Wiadomo jak to dzieciak, szybko go coś zaciekawia, ale równie szybko ta ciekawość przemija, a cierpliwość i zamiłowanie do pszczół to cecha prawdziwego pszczelarza. Później były jeszcze przeglądy, jakieś  okolicznościowe robienie odkładów, ale to wszystko mało mnie interesowało. Czasami miałem wrażenie że jestem na pasiece dlatego, że nie chcę sprawić nikomu przykrości. Do wszystko do 2011 roku, bo wtedy, chcąc nie chcąc odziedziczyłem całą, 70 pniową pasiekę. Zostałem rzucony na głęboką wodę. Coś pękło, poczułem że nie tylko muszę, ale chcę zająć się pszczołami. Jako kompletny amator, a ponad to dzieciak miałem opiekować się całą pasieką. Zaczynałem nietypowo, można powiedzieć od nie tej strony, bez wiedzy,  nie tak jak inni-  z całą biblioteką przeczytanych książek chodźby W. Ostrowskiej czy innych postaci. Nastała wiosna, radość że wszystkie rodziny przezimowały. Łatwo można sobie wyobrazić: Kompletny brak wiedzy+ pokaźna pasieka, to nie mogło skończyć się dobrze. Słabo leczona warroza, ciepła zima i skutek- strata po zimie 70% pasieki. Straciłem wtedy jakże później się dowiedziawszy z notatek ojca- matkę zarodową. Na wiosnę jeszcze rabunki i liczba moich pni zmalała drastycznie. Nie powiem, było ciężko, nawet bardzo. Nie mogłem liczyć na pomoc żadnego pszczelarza, nikt nie był zainteresowany stanem mojej pasieki. Ale jak to mówią, co Cię nie zabije.. Jakże prawdziwe odzwierciedlenie ma to powiedzenie w moim życiu.  Postanowiłem odbudować pasiekę. Kupiłem 10 odkładów, w następnym sezonie skupiłem się maksymalnie na powiększeniu stanu rodzin kosztem miodu. Do tego doszła ostra walka z warrozą: apiwarol+ kwas mrówkowy. Rok 2014, pierwsze kroki w hodowli matek. Muszę tu szczerze przyznać, hodowla matek w 2014 poszła słabo. W zimie dotyczałem, pooglądałem na temat hodowli, zamówiłem reproduktorki i tak w 2015 w maju miałem już swoje pierwsze mateczki. Radość niesamowita z wychowu matek. Swoje matki oczywiście trafiły do ulików weselnych, a kiedy się unasienniły, wykonałem pakiety. I tak po sezonie zimuję 32 rodziny. Póki co muszę wstrzymać rozwój pasieki, powód prozaiczny- studia. Są oczywiście obawy co do mojej obecności w pasiece w roku akademickim, bo pewnie wyjadę do dalej położonych miast, ale myślę, że to co najgorsze, to już za mną.

Teraz prośba do innych. Nie zniechęcajcie się nauczkami losu, trudnościami. Pomyślcie o tym, ile jeszcze dobrych rzeczy Was spotka. Pozdrawiam.

 16       9
  
        



Gość  |  8 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Fajny wpis. Powodzenia Paweł.
0   0



Lista wpisów
Tagi